Relacja z pierwszej Nowodębskiej Ekstremalnej Drogi Krzyżowej

3

W piątek 7 kwietnia 2017 roku, grupa 129 pątników wyruszyła by pokonać pierwszą Nowodębską Ekstremalną Drogę Krzyżową, której dystans wyniósł ponad 45 kilometrów.

CZYM JEST EDK?

Ideą  ekstremalnej drogi krzyżowej jest aby przejść w porze nocnej, w milczeniu i skupieniu  przejść dystans minimum 40 kilometrów. Często w niektórych parafiach cześć wiernych i niektórzy księża nie rozumieją zasad jakie zostały opracowane przez autora EDK ks. Jacka Stryczka (kapłan znany z akcji „Szlachetna Paczka”)  organizują „ekstremalne” drogi krzyżowe po 5 czy 10 kilometrów. Oczywiście każda z tych inicjatyw jest piękna bo szczera modlitwa jest cenna i służy Bogu, jednakże należy pamiętać, że wszystko ma swoją właściwą nazwę, a jako chrześcijanie mamy obowiązek życia w Prawdzie, co oznacza że nie wolno zmieniać znaczeń słów, znaczeń akcji, znaczeń idei i manipulować nimi wedle swojego uznania.  Czy to się komuś podoba czy nie reguły EDK są wymagające i jasno określone. Każda trasa musi być zgłoszona do sztabu w Krakowie, tam jest analizowana i dopiero po akceptacji przez wolontariuszy księdza Stryczka i spełnieniu wyśrubowanych standardów może nosić nazwę „Ekstremalna Droga Krzyżowa”. Niemniej z wszystkimi uczestnikami różnych nocnych dróg krzyżowych (bo taka nazwa wydaje się właściwa) jakie odbyły się w okolicznych parafiach –mimo, że nie były one ekstremalne – łączymy się w modlitwie i Jezusie Chrystusie, życząc wielu łask Bożych.

CZY DAM RADĘ?

Do pierwszej nowodębskiej EDK zgłosiło się ponad 140 osób.  Na miejscu stawiło się 129 pątników. Kilka minut po godzinie 20:00 rozpoczęła się Msza Święta koncelebrowana przez ks. dra Mieczysława Wolanina, który błogosławił wszystkim ochotnikom. Zapewne w głowach wielu osób będących w świątyni pojawiały się myśli i pytania „czy dobrze robię?”,czy dam radę?”,może powinienem się wycofać?”. Dzięki takim myślom wiele osób mogło odczuć cząstkę tego co musiał czuć Jezus Chrystus przed swoją drogą, gdy wiedząc co Go czeka modlił się w Ogrójcu.

Po Mszy Świętej, przedstawiciel Ośrodka Szkolenia Poligonowego Wojsk Lądowych w Nowej Dębie, przekazał uczestnikom EDK informacje dotyczące poruszania się  po strefie wojskowej, oraz przypomniał elementarne zasady bezpieczeństwa. Po tej odprawie nie pozostało nic innego jak wziąć krzyż swoich intencji i wyruszyć w drogę.

Trasa przebiegała przez Nową Dębę, Alfredówkę, poligon, Stany, Bojanów, Krzątkę aż do Nowej Dęby.

KLIKNIJ NA ZDJĘCIE ABY POWIĘKSZYĆ:

„ZŁEMU” TO SIĘ NIE SPODOBAŁO

Było około 9 stopni Celcjusza. Kropił wiosenny desczyk. Po 21:00 – bo o tej godzinie wyruszyliśmy – było już ciemno. Kolumna pątników budziła zainteresowanie przejeżdżających samochodów. Już w Alfredówce (za tzw. Krzywym Mostem) przekonaliśmy się jak bardzo nowodębska EDK nie podoba się szatanowi.  Z jadącego w kierunku wsi samochodu, w stronę modlących się padały wulgarne i obraźliwe słowa. W pewnym momencie auto zatrzymało się na początku kolumny, sprawiając wrażenie jakby jego pasażerowie szykowali się do ataku na pątników. Jednak moc krzyża okazała się zbyt się silna. Samochód odjechał. Od tej pory uczestnicy EDK nie byli już atakowani z zewnątrz. Pozostało to co najtrudniejsze. Walka z samym sobą.

 

 NASZA MAŁA GOLGOTA

Dla przeciętnego człowieka 45 kilometrów to ogromny dystans. Oderwany od swoich codziennych obowiązków, biurek, siedzącego i mało aktywnego trybu życia wyruszasz w drogę przełomu, w nieznane. Czasami pełen dumy i pychy  żartujesz „co to dla mnie jest 40 kilometrów?”. Jeszcze nie wiesz, że te kilometry to będzie kolejna lekcja pokory.

Wprawdzie wychodzimy wszyscy razem, ale każdy idzie swoim własnym tempem. Wraz z upływem czasu kolumna pątników rozdziela się na coraz mniejsze grupki. Nikt na nikogo nie czeka. Od pierwszej stacji obowiązuje reguła milczenia i coraz bardziej uświadamiasz sobie, że to nie jest miły spacer z kolegami czy koleżankami, że nie ma to nic wspólnego z tradycyjną pielgrzymką. Zostajesz sam, ze swoimi myślami, ze swoimi słabościami. Rozglądasz się. Wokół ciemno i mokro. Przez chwilę lasy i bagna poligonu wydają ci się ciekawą przygodą. Po kolejnym kilometrze i przejściu pod kolejnym zwalonym drzewem coraz częściej pojawia się pytanie „kiedy to się skończy”. Nie ma odwrotu. Jesteś w miejscu gdzie samochód nie dojedzie. Mama nie weźmie za rączkę. Masz wybór. Albo zostajesz na środku poligonu, albo idziesz dalej… Każda z opcji wydaje się beznadziejna.

Skarpy, piaszczyste górki. Nie wiadomo co lepsze, czy wchodzić pod górę czy zbiegać z nich. Po którejś górce robi się wszystko jedno: „Oby się już skończyło”. A co mają powiedzieć ci którzy zabłądzili? Poszli w niewłaściwą ścieżkę i teraz muszą wracać? W nagrodę robią parę kilometrów więcej…

Poligon okazał się dla wielu zbyt ciężki. Wychodząc z lasu widzisz samochody czekające na swoje rodziny. Zastanawiasz się czy nie wsiąść z nimi. Przecież ci nie odmówią. Zawiozą cię do domu, gdzie zjesz, umyjesz się i wskoczysz w czystą pościel. Rozumiesz co czują Ci którzy odjeżdżają. Przecież po 30 kilometrze wszystkich obcierają buty, pojawiają się odciski a nogi odmawiają posłuszeństwa. Jak masz w takim stanie przejść jeszcze 16 kilometrów? Biczujesz się własnymi myślami. Padasz pod ich ciężarem. Na szczęście dochodzisz do kolejnej stacji. Modlisz się i podejmujesz decyzję by iść dalej.

Bojanów. Asfalt. Wydaje się, że już będzie lepiej. Nogi nie będą grzęzły w piachu, marsz będzie szybszy, a więc szybciej dojdziesz do celu. Mijasz kolejne zakręty, wydaje Ci się że już za chwilę będziesz w Krzątce a to już „rzut beretem” do Nowej Dęby. Przecież tyle razy jechałeś tędy samochodem i ta trasa wydawała się taka krótka. Niestety. Idąc, zaczynasz mieć wrażenie, że ta droga nigdy się nie skończy. Świecąc latarką szukasz kapliczki albo przydrożnego krzyża , żeby zatrzymać się przy kolejnej stacji i tam chociaż na chwilę podczas rozważań odpocząć w modlitwie. Ale tej stacji nie ma.  Może pan Wojtek zapomniał ją przygotować albo jakiś wandal ją zniszczył ? Niestety. To jeszcze nie teraz. Kolejna stacja będzie dopiero za kilka kilometrów. Musisz iść dalej. I idziesz.

Mijają minuty, godziny. Wydaje ci się że jesteś ciągle w tym samym miejscu.  Zaczyna świtać. Ptactwo rozpoczyna swój poranny koncert. Nie pomaga to jednak w bólu który odczuwasz. Może dla własnego zdrowia lepiej przerwać te drogę? Może wezwać samochód?  Wprawdzie dystans się skraca, ale również twoje tempo się zmniejsza bo ból odcisków, pęcherzy i otarć wydaje się nie do zniesienia…

KLIKNIJ NA ZDJĘCIE ABY POWIĘKSZYĆ:

RELACJE UCZESTNIKÓW

Bolało, piekło, było trudno …Były bagna, woda, doły, drzewa … Ale w dwóch słowach WARTO BYŁO– relacjonowała Magda, jedna z uczestniczek EDK.

Niestety nie wszystkim udało się przejść te trudną i wymagającą trasę.  Jednakże nie jest to powód do wstydu gdyż samo podjęcie wyzwania było ogromną odwagą, a każdy pokonany kilometr był świadectwem wiary i poświęceniem siebie w określonej intencji.

Nie dotarłam do ostatniej stacji, bo bezsilność wzięła górę. Przeszłam 31km, do końca zostało zaledwie, albo aż 15km.  Ból, niemoc, różne myśli po drodze, zwątpienie….. Boże, dziękuję Ci za to doświadczenie i za to, że dałeś mi siłę dojść do 31km. Warto było podjąć wyzwanie. Za rok może będzie lepiej – napisała na swoim Facebooku Monika.

Pierwsi uczestnicy dotarli do ostatniej stacji (Parafia Podwyższenia Krzyża Świętego) o godzinie 5:20. Kolejni dochodzili wraz z upływem czasu do godziny 10:00. Bez wątpienia widok umorusanych, pobrudzonych błotem pątników „okupujących” schody świątyni musiał budzić zdziwienie u wiernych udających się na poranną Mszę Świętą. Dzięki uprzejmości księdza proboszcza Eugeniusza Nycza, na przybyłych czekała ciepła herbata, kawa i poczęstunek.

KLIKNIJ NA ZDJĘCIE ABY POWIĘKSZYĆ:

Wiele myśli i wiele wątpliwości pojawiło się w głowie uczestników EDK. Każdy z nich stoczył fizyczną i duchową walkę. Lecz każdy kto zjawił się na starcie EDK te walkę wygrał. Słabości z którymi zmierzyliśmy się podczas marszu mogą być odpowiedzią na to co muszę zmienić i poprawić w swoim życiu. Mogą być przełomem do lepszego życia. „Droga przełomu” stała się faktem.

Wojtek
Marek
Wioletta
Irek

Zamieszczone w tekście zdjęcia zostały wykonane i udostępnione przez uczestników EDK 2017

3 KOMENTARZE

Skomentuj anonimek Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here