Zebrano ponad 1 300 kg żywości dla Polaków na wschodzie! Zobacz relację!

21

Komitet Społeczny – Nowodębianie Rodakom na Kresach serdecznie dziękuje społeczności Miasta i Gminy Nowa Dęba za udział i wsparcie zbiórki żywności dla Polaków z Gródka Jagiellońskiego i Komarna na Ukrainie. Informujemy, iż zebraliśmy ok. 1.300 kg artykułów, które w całości dotarły do Parafii w Gródku Jagiellońskim.


Poniżej przedstawiamy podziękowania od Gospodarza Parafii p.w. Podwyższenia Krzyża Świętego w Gródku wraz z relacją, z wizyty na Kresach członków Komitetu.

Podziekowania od ks. Bajcara

W sobotę w ramach świątecznej akcji wybraliśmy się na Kresy. Celem naszej wyprawy było spotkanie z Rodakami w Gródku Jagiellońskim pod Lwowem. Odczuwaliśmy niepewność co możemy zastać na miejscu. Z jednej strony spodziewaliśmy się odczuć pozytywny klimat tych rejonów który już nieraz zaznaliśmy w osobistych podróżach. Z drugiej strony lekkie obawy i niewiadome związane z „zagłębieniem się” w problemy społeczności polskiej na Kresach.
W sobotę przed świtem wyruszamy w radosnych humorach w stronę granicy. Koło godziny 8 rano meldujemy się w Medyce, gdzie na szczęście bez większych problemów z celnikami przechodzimy pieszo przez granice. Do Gródka wybieramy się lokalną komunikacją. Po ponad godzinie drogi docieramy do miasta śmierci króla Jagiełły. Miasteczko jest urocze lecz straszliwie zaniedbane pełno w nim starych kamienic w centrum oraz wspaniałych budowli Sakralnych. W Gródku pierwsze kroki kierujemy do Kościoła Podwyższenia Krzyża Świętego, gdzie czekał na nas proboszcz, ksiądz dr. Michał Bajcar – koordynator naszej akcji po wschodniej stronie. Duchowny wraz z dwoma siostrami zakonnymi przywitali nas z dużym entuzjazmem. Ks. Bajcar oprowadził nas po wspaniałym XIV wiecznym kościele opowiadając jego historię. Bardzo miłym zaskoczeniem był dla nas fakt, że pomimo braku nabożeństwa w Kościele było kilkanaście radosnych osób przygotowując dekoracje świąteczne. Jeszcze przed spotkaniami z potrzebującymi ksiądz odznaczył się polską gościnnością zapraszając nas na śniadanie. Przy śniadaniu poznajemy bliżej księdza, wywiązują się bardzo ciekawe rozmowy i już wtedy rysuje się charyzmatyczny obraz duchownego patrioty, prawdziwego gospodarza . Zaraz po posiłku wracamy do kościoła gdzie zostawiamy kartki przygotowane przez Nowodębskich maluchów. Kartki w niedziele po mszy zostały rozdane wśród Polaków. Następnie wraz z siostrą zakonną udajemy się do pierwszej rodziny – Babci, wnuczki i prawnuczka.
Widok domu tej rodziny przyprawił nas o dreszcze mała drewniana chałupka, w której mieszka starsza kobieta jej wnuczka –matka rocznego Aleksandra. Co więcej okazało się, że cała trójka mieszka w bardzo ciasnej izdebce. Rozmowa i uśmiech dziecka rozpuścił nasze pierwsze smutne wrażenia. Rodzinie zostawiliśmy specjalne przygotowane dary w tym kasze, ubranko i maskotkę dla dziecka udając się do kolejnych potrzebujących. 92 letnia kobieta okazała się kolejną osobą którą odwiedzamy i tym razem widok drewnianej chatki był ogromnie dołujący. Starsza samotna kobieta wita nas…płaczem. Daje upust swoim emocjom, które potęguje samotność. W izdebce spędzamy dłuższą chwilę, słuchając różnych opowieści. Pamiątkujemy spotkanie zdjęciem i przekazujemy dary, za które dostajemy szczodre podziękowania. Ruszamy w dalszą drogę tym razem wraz z księdzem jedziemy do oddalonego o 15 km Komarna – przedwojennej włości Lanckorońskich. Spotkaliśmy się tu z małżeństwem w średnim wieku wraz z dwojgiem synów – Andrzejkiem i starszym Marianem. Po miłym przywitaniu zostaliśmy zaproszeni do domu, gdzie w radośniejszych humorach kontynuowaliśmy rozmowę. Rodzina opowiadała o swoim życiu, problemach. Niezabrakło tematów historycznych, politycznych czy chociażby gospodarczych. Dowiadujemy się min. o mizernych zarobkach w rodzinie mimo ciężkiej pracy obojga rodziców, braku możliwości nauki pociech w szkole, która obecnie jest zamknięta z różnegorodzaju powodów . Oczywiście rodzinę obdarowaliśmy darami, co szczególnie ucieszyło dzieci ze względu na dużą ilość przeróżnych słodyczy. Serdeczne podziękowania od bardzo miłej rodziny i ruszamy w dalszą drogę. Ksiądz zabiera nas pod przepiękny kościół w Komarnie, który niesłusznie obecnie zajmują grekokatolicy i który popada w ruinę. Odwiedzamy jeszcze park Lanckorońskich i kierujmy się na chwilowy odpoczynek.
Zostajemy ponownie ugoszczeni przez księdza i jego parafian. Tym razem przyszło nam zjeść obiad w miłym gronie sióstr zakonnych, księdza i parafian w tym dzieci o anielskich głosach, które chętnie ukazywały swój muzyczny talent. Odczuliśmy ponownie wspaniałą polską gościnność. Po wspólnym obiedzie dzieliliśmy się własnym wrażeniami, odczuciami, które trzeba przyznać nie były zbyt radosne. Trzeba otwarcie powiedzieć, że byliśmy…jesteśmy w lekkim szoku przez to co zobaczyliśmy. Temat rozmów przy stole był różnorodny. Miejscowi dzieli się swoimi spostrzeżeniami na temat stosunków polsko-ukraiński, wojny w Donbasie, mentalności społeczeństwa i szans na zmiany. Nie brakowało tematów politycznych, historycznych jednym ze wspólnym stwierdzeń był wniosek o braku w Polsce prawdziwych elit nawiązując tu do takich nazwisk jak Piłsudski czy Dmowski. Czas spędzony we wspólnym gronie to nie tylko poważne tematy czy zmartwianie to także wielki duch radości, jedności i patriotyzmu, który towarzyszy tym wspaniałym ludziom, a nam się szczególnie udzielił. Co dobre szybko się kończy i nadszedł czas powrotu. Po serdecznych pożegnaniach, ksiądz odwozi nas do granicy. Oczywiście w drodze do granicy poruszamy wiele ciekawych kwestii. W ostatnich chwilach po wschodniej stronie żegnamy się serdecznie z księdzem i życzymy sobie wesołych Świąt Bożego Narodzenia i kontynuacji współpracy.
Powrót do Polski to dla nas ulga, a zarazem odczucie braku.
Ulgę… odczuć można było z powodu tego co zobaczyliśmy i porównania tego z tym co mamy Tutaj i celowo pominę słowo Polska. Odczucie braku, pustki… to powrót do rzeczywistości. Odwiedzając rodziny, rozmawiając dało się wyczuć ogromną więź – poczucie wspólnoty z powodu tego, że jest się Polakiem. Powrót do rzeczywistości oznacza dla nas brak docenienia tego kim jesteśmy i co Nas łączy.

Komitet Społeczny Nowodębianie – Rodakom na Kresach

21 KOMENTARZE

    • Jakim bohaterom,jaka czesc i chwala.Zyciem ryzykowali,niewola,lochami wieziennymi?Tak jak ryzykowali nasi ojcowie i dziadowie.
      Nalezy im sie pelen szacunek i podziekowanie za ich wrazliwe serce oraz bezinteresowny trud wlozony w przygotowanie tej akcji.Im,lecz przede wszystkim tym wszystkim anonimowym darczyncom ktorzy zechcieli podzielic sie z potrzebujacymi swymi dobrami

      Dobrze ze osobiscie ofiarowali swoje z serca plynace dary gdyz niejednokrotnie pomoc charytatywna trafia do tych ktorzy jej wcale nie potrzebuja.I za to rowniez nalezy im sie szczegolne podziekowanie.

    • Trzeba umierać żeby być bohaterem? Trzeba ryzykować życie żeby być bohaterem? Smentolisz ludziku, smentolisz… CWP!

    • Masz dwie rączki to do dzieła. Zorganizuj zbiórkę dla głodnych dzieci z Nowej Dęby?

    • Głodnym dzieciom z Nowej Dęby pomaga już Bank Żywności, Caritas oraz Ośrodek Pomocy Społecznej. Jeśli tego nie wiesz, to znaczy, że nigdy nawet nie chciałeś pomóc głodnym dzieciom w ND. Nigdy Cię to nie zainteresowało. Teraz zabierasz głos tylko po to, aby zdyskredytować działania tej grupy. Niestety, nie tym razem.

  1. popieram masz 2 zdrowe rece i ty mozesz cos zorganizowac a nie tylko stac z boku i krytykowac wszystko i wszystkich do roboty mysle ze nie mamy tu glodnych dzieci jezeli tak to na co czekasz dlaczego nie ragujesz i nie zglaszasz tam gdzie potrzeba .Dzieci nigdy nie powinny glodowac .

    • Zdenerwowana nie ciskaj sie tak bo zlosc pieknosci szkodzi a ty juz nie masz czym szastac, widac ze moje pytanie trafilo w samo czule serce darczyncow od propagandy i lansowania sie na stronie

    • Pojechali z pomoca a zjedli ksiedzu zapasy jakie mial,ale patrzac na zdjecia i spaslakow widocznie sie ulitowal nad glodnymi

  2. Czy te 1300 kilogramów darów jakie udało Wam się zebrać to dźwigaliście w plecakach czy ktoś je dowiózł bo z artykułu nić nie wynika? Przeszliście granice na piechotę a później komunikacją miejską targaliście te kilogramy? Jeśli ktoś Wam te dary przewiózł to powinniście to napisać, chyba że pojechały wcześniej do parafii a Wy tylko już jakąś część darów jeszcze rozdaliście? Mogli byście to napisać.

    • Pewnie mieli dobre plecaki :p i przemycili towar przez zieloną granicę najprawdopodobniej w okolicy źródła Sanu.

    • Ciekawe ze ta dobroc pojawia sie zawsze przed swietwmi Bozego Narodzenia.Raptem chcemy uspokoic sumienie za caly rok swinstw wyrzadzonych blizniemu.Dobroc na pokaz.

    • Pewnie dostali pokutę i zorganizowali akcję charytatywną. Szkoda tylko, że nie wsparli lokalnej ludności poprzez zbiórkę tanich win. 1 300 litrów taniej pryty!

Skomentuj zdenerwowana Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here