Defence24: Dezamet wspiera F-35

1

Lockheed Martin F-35 Lightning II często uchodzi – choć dla wielu, także ekspertów, jest to teza mocno kontrowersyjna – za najbardziej zaawansowany samolot świata i praktyczną realizację koncepcji wielozadaniowego myśliwca V generacji. Jedno z rozwiązań technicznych w obszarze jego uzbrojenia jest dziełem polskich inżynierów z Zakładów Metalowych Dezamet SA na Podkarpaciu.

Dzięki temu rozwiązaniu Polska Grupa Zbrojeniowa, do której należą ZM Dezamet, może osiągnąć duży sukces, jakim będzie bezpośredni eksport polskiej myśli technicznej i produktu polskiego przemysłu zbrojeniowego, do jednego z najbardziej zaawansowanych technologicznie koncernów zbrojeniowych świata.

Polska Grupa Zbrojeniowa, której częścią jesteśmy, po raz pierwszy w historii będzie dostawcą newralgicznego podzespołu decydującego o wartości bojowej najnowocześniejszego produktu militarnego świata, jakim jest dziś samolot F-35. To jest nieprawdopodobny sukces polskiej myśli technicznej, bo wszystko zostało wymyślone, zaprojektowane, przebadane i jest produkowane w naszej fabryce.  – Grzegorz Niedzielski, prezes spółki Dezamet SA

Mowa jest o zapalniku przeznaczonym do najnowszej generacji pocisku do działka pokładowego samolotu F-35. Opracowania koncepcji pocisku podjęła się norweska firma Nammo, a w formie programu B+R, zleciła opracowanie zapalnika zakładom Dezamet. Z tą firmą ZM Dezamet SA ściśle współpracuje jeszcze w kilku innych obszarach. Związane jest to z wdrożeniem, w formie trójstronnej umowy z udziałem USA i Norwegii, procedury offsetowej związanej z zakupem przez Polskę samolotów F-16. Inaczej mówiąc, Amerykanie swe zobowiązania offsetowe wobec Polski realizowali za pośrednictwem Nammo, z którymi mieli swoje rozliczenia.

Geneza tego projektu tkwi u podstaw założeń projektowych amerykańskiego myśliwca wielozadaniowego nowej generacji Joint Strike Fighter, który ma docelowo zastąpić nie tylko F-16 i szturmowe A-10 w siłach powietrznych, ale także pionowzloty AV-8 oraz wielozadaniowe F/A-18 w lotnictwie marynarki, tak USA jak i Wielkiej Brytanii. W październiku 2001 r. zwycięzcą konkursu na JSF ogłoszono projekt LM oznaczony XF-35. Skierowany do produkcji, w 2006 r. stał się realnym bytem w formie pierwszego seryjnego egzemplarza F-35A – pierwszej z trzech zaplanowanych wersji tego samolotu, mającego mieć, zależnie od wariantu, także cechy STOVL (skróconego startu i pionowego lądowania).

F-35 wraz z pociskami APEX. Fot. Nammo.
F-35 wraz z pociskami APEX. Fot. Nammo.

Z analiz koncepcyjnych założeń konstrukcji i planowanego zastosowania bojowego tego samolotu wynikło, że nawet 70-80 proc. swoich misji bojowych będzie on wykonywał w operacjach „air to ground”, czyli w ataku na cele naziemne. Limit masy konstrukcji, a także ograniczenia przestrzenne narzucone przez system napędowy, ograniczały konstruktorów odpowiedzialnych za uzbrojenie strzeleckie F-35.

Stąd wzięła się idea wyposażenia podstawowej wersji F-35A w tylko jedno zabudowane na stałe działko pokładowe. Zdecydowano się na nową armatę kal. 25 mm systemu Gatlinga GAU-22/A, będącą nieco uproszczoną, 4-lufową, lżejszą wersją 5-lufowego działka napędowego GAU-12U konstrukcji GE i produkowanego przez General Dynamics Armament and Technical Products. Miejsce i sposób zabudowy ograniczyły liczbę możliwych do zabrania nabojów do 180 szt. Dla wersji B i C przewidziano działko w wersji podwieszanej w specjalnym zasobniku zewnętrznym, co pozwoliło jednostkę ognia zwiększyć do około 220 pocisków.

Limit liczby zabieranych nabojów, w połączeniu z szybkostrzelnością rzędu 3300 strz./min., ograniczającą długość oddawanych serii, a także brak możliwości dwustronnego zasilania działka amunicją różnego typu, przeznaczoną do zwalczania celów o wyraźnie różniących się charakterystykach sprawiły, że bardzo wysokie wymagania postawiono samej amunicji. Za fundamentalnie ważne uznano, aby tym samym pociskiem można było skutecznie razić zarówno cele „miękkie”, takie jak samoloty w bezpośredniej walce powietrznej, jak i cele „twarde”, takie jak pojazdy opancerzone, elementy infrastruktury technicznej, umocnienia, także osłonięte płytami z żelbetu. I to wszystko – amunicją z pociskiem o średnicy 25 mm.

Oznaczało to wymóg połączenia w jednym pocisku cech amunicji klasy HEI (odłamkowo-zapalającej), oraz API (przeciwpancerno-zapalającej). Do tej pory namiastką połączenia tych dwóch rodzajów pocisków była amunicja MP/SAPHEI (wielozadaniowa/ do celów lekko opancerzonych, odłamkowo-zapalająca).

Od amunicji do F-35 oczekiwano więc skuteczności zarówno w stosunku do celów powietrznych, jak i wobec celów opancerzonych. Miało to pozwolić na zwalczanie jednym pociskiem samolotów, śmigłowców, wozów klasy BWP i transporterów opancerzonych, nie wspominając o innych typowych pojazdach wojskowych, artylerii samobieżnej, stanowiskach dowodzenia, stacjach radiolokacyjnych itp.

Z inżynierskiego punktu widzenia było to zadanie, teoretycznie, niewykonalne. Problemem było głównie uzyskanie takich charakterystyk amunicji, aby ten sam pocisk, w przypadku trafienia w cel nieopancerzony, był w stanie „zrozumieć”, jaką grubość celu przebija i w zależności od tego zainicjować wybuch w takim segmencie konstrukcji celu, aby wywołać największe zniszczenia (większość znanych zapalników działa albo na zasadzie zadanej zwłoki, krótkiej lub długiej, albo natychmiastowo, kontaktowo), a w przypadku trafienia w cel opancerzony, przy przebijaniu grubej płyty pancernej, nic nie zaburzało pracy rdzenia penetrującego.

W przypadku celów takich jak samoloty, śmigłowce lub pojazdy nieopancerzone chodziło o uzyskanie efektu tzw. stałej zwłoki w zadziałaniu zapalnika i tym samym w wybuchu pocisku, niezależnie od tego, jaki opór stawia pociskowi przeszkoda, w którą trafia. Czyli – czy jest to „miękkie” duralowe poszycie samolotu o niewielkiej grubości, czy cienka płyta stalowa lub blacha karoserii pojazdu nieopancerzonego. Dla tej grupy celów oczekiwano, że wybuch pocisku i niszczące działanie odłamków i ładunku zapalającego nastąpi zawsze w tej samej odległości za przebitą przeszkodą, optymalnej z punktu widzenia skuteczności zniszczenia celu.

W przypadku celów opancerzonych rolę niszczenia przejmował już rdzeń penetrujący. Umieszczenie rdzenia penetrującego nad zapalnikiem, sprawiło, że jego oddziaływanie na cel było bezpośrednie, niezaburzane przez pozostałe elementy pocisku, jak na przykład zapalniki w dotychczas znanych konstrukcjach. W tej sytuacji lokalizacja zapalnika wewnątrz pocisku, pomiędzy rdzeniem a zasadniczym materiałem wybuchowym wydawała się oczywista.

Oprócz określonych przez klienta parametrów taktyczno – technicznych, konieczne było spełnienie wszystkich rygorystycznych wymagań bezpieczeństwa, obejmujących między innymi to aby zapalnik posiadał podwójne zabezpieczenia, brak zmagazynowanej energii do uzbrajania i inne cechy techniczne (których nie można było ominąć) zgodne z wymogami amerykańskich norm MIL-STD 1316 oraz 810 i 2105, oraz natowskich norm AOP 21, jak i STANAG 4187.
Nammo prace studialne nad projektem takiej amunicji, określonej jako APEX (Armor Piercing with Explosive) rozpoczęło w 2004 r, aby w 2006 r. przejść do fazy studium koncepcyjnego, a pod koniec 2007 r. – do pierwszej fazy badań. I w tej części prac pojawia się polska spółka z Podkarpacia. W tym okresie, jak to dziś ocenia jej kierownictwo – znajdująca się w bardzo trudnej sytuacji spółka: dotychczasowa produkcja cywilna nie przetrwała okresu transformacji, a zamówień wojskowych nie było.

Wtedy Nammo rozpisało międzynarodowy, otwarty konkurs na opracowanie tzw. zapalnika środkowego do nowej amunicji z pociskiem APEX. Była to pierwsza w świecie koncepcja tego rodzaju. Do tej pory konstruowano albo zapalniki głowicowe, umieszczone w czołowej części pocisku, albo denne.

Do konkursu przystąpiło pięć firm z całego świata, które mogły zaprezentować swoje koncepcje unikatowego z punktu widzenia wymagań zapalnika. Do drugiej fazy konkursu przeszły dwie. Jedną z nich były ZM Dezamet, przedstawiając do oceny dwie wersje zapalnika. Nammo postawiło Dezametowi warunek uproszczenia konstrukcji, ponieważ poziom zabezpieczeń przewyższał określone wymagania i czynił obydwie konstrukcje zbyt skomplikowanymi.

Po takim rozstrzygnięciu konkursu, Nammo podpisało z ZM Dezamet umowę o dzieło – na opracowanie i wdrożenie do produkcji tego zapalnika. To, że Norwegowie wyłożyli środki na finansowanie wszystkich etapów prac, rodziło skutki: na rzecz Nammo zostały zapisane wszelkie prawa do własności intelektualnej rozwiązań, jakie powstaną w trakcie opracowywania i rozwijania konstrukcji zapalnika. Znajdujący się w trudnej sytuacji zakład niewiele mógł stracić, a wiele zyskać.

Obecnie przewiduje się, że Dezamet dostarczy znaczną partię zapalników do amunicji dla myśliwców F-35, przeznaczoną dla sił powietrznych różnych użytkowników maszyn tego typu. Amunicja klasy APEX przeszła już wcześniej wymagane testy kwalifikacyjne w Europie i USA.

Czytaj więcej na Defence24.plhttp://www.defence24.pl/688729,dezamet-wspiera-f-35-analiza

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here