Przyjmijmy polską rodzinę z Kazachstanu. Nie zapominajmy o Polakach na wschodzie xvideo

8

W 2017 roku do Polski udało się sprowadzić około 560 repatriantów z Kazachstanu. Mimo, że jest to rekordowa liczba, na powrót do ojczyzny nadal czeka prawie 30 tysięcy naszych rodaków. Gdyby w pomoc naszym rodakom włączyły się samorządy lokalne, te kwestie można rozwiązać w ciągu kilku lat.

Pochłonięci codziennymi sprawami, często zapominamy o naszych rodakach którzy nie ze swojej winy lecz w wyniku politycznej zawieruchy utracili swój dom i swoją ojczyznę. O rodakach, którzy w bydlęcych wagonach zostali wywiezieni na Syberię i do Kazachstanu. Pozbawieni rodziny, majątku, ubrań i jedzenia zostali zesłani na nieludzką ziemię.

Tam stali się nośnikiem i przechowalnią polskości: jej kultury i tradycji. Mimo przerażających warunków życia nie zapomnieli swojego języka i pochodzenia. Niestety, zapomniała o nich Polska. Mimo, że od zakończenia II wojny światowej i od przemian ustrojowych w 1989 roku minęły już lata, to w dalszym ciągu jako państwo, społeczeństwo i naród nie radzimy sobie z tym wyzwaniem, a przecież państwo poważne to takie które potrafi zadbać o swoich obywateli zarówno w kraju jak i poza jego granicami.

Zadaniem polskiego rządu jest ułatwienie startu w Polsce, głównie pod względem finansowym, osobom, które skorzystały z możliwości repatriacji. Od niedawna polska rodzina z Kazachstanu może dostać wsparcie na zakup mieszkania. Zgodnie z obowiązującymi przepisami, takie dofinansowanie wynosi 25 tys. zł na każdego członka rodziny repatrianta. W ostatniej nowelizacji ustawy te środki zostały zwiększone o dodatkowe 25 tys. zł na rodzinę. Aktualnie więc czteroosobowa rodzina otrzymuje wsparcie w kwocie 125 tys. zł. Jeśli rodzina nie zdecyduje się na zakup mieszkania, rząd dofinansuje jego wynajem.

Drugą możliwością przyjazdu do Polski jest skorzystanie z zaproszenia wystosowanego przez gminę. W tym przypadku samorząd zapewnia rodzinie w pełni wyposażone mieszkanie (korzystając m.in. ze wsparcia finansowego ze środków rządowych).

Niezależnie od tego, z której możliwości repatrianci skorzystają, wszystkim przysługuje wsparcie np. w postaci dofinasowania wyprawki szkolnej dla dziecka czy zrefundowania kosztów szkolenia zawodowego, tak aby wejść na polski rynek pracy. Również pracodawcy tworzący miejsca pracy dla repatriantów otrzymują z budżetu państwa zwrot poniesionych z tego tytułu kosztów.

Może warto rozważyć, czy gmina Nowa Dęba przy współpracy z największymi zakładami pracy działającymi na naszym terenie byłaby gotowa na dołożenie swojej cegiełki w historycznym i godnościowy procesie pomocy zesłańcom.

Marek Ostapko


8 KOMENTARZE

  1. Mamy niż demograficzny i brak rąk do pracy, ale po co nam nasi Polacy?
    Przecież kolejne polskie rządy czy to PO czy PiS wolą nam importować tutaj wrogich banderowców, którzy paradując po ulicach Przemyśla krzyczą „jeszcze Polska nie zginęła ale zginąć musi” a jak popiją to w różnych miastach w PL wykrzykują „zrobimy wam drugi Wołyń”. Taka to polityka naszych rządów i wstawania z kolan.

    • Różnica jest taka, że jedni kochają Polskę a drudzy od pokoleń są jej nieprzychylni, mają wobec niej kompleksy, a im większą kasę Polska w nich ładuje za tym większych frajerów nas uważają. Ot, taka malutka różnica.

      Dlaczego piszę, że wrodzy od pokoleń? Bo to nie tylko coraz bardziej znana w Polsce historia Wołynia. To również okres terroryzmu ukraińskiego w latach II RP, to walki o Lwów i rzezie ludności Polskiej w okresie 1918-1921, to również cała historia walk z Kozakami. Eksperyment myślowy: Dzisiaj co 10 mieszkaniec Wrocław (Breslau) to Ukrainiec. W 2025 dochodzi do rozpadu Unii Europejskiej. Mniejszość ukraińska pisze do Komisji Europejskiej, że w związku z rozpadem UE pragną przyłączenia Wrocławia do Niemiec. Zaczyna się jatka na ulicach. Niemcy muszą wkroczyć by zagwarantować bezpieczeństwo swoim rodakom, tudzież odbędzie się jak w 2RP referendum. Myślisz, że tworzenie dzisiaj takich przyczułków jak RAŚ (Ruch Autonomii Śląska) to tyko niewinna zabawa? Ale teraz nikt w ten sposób nie myśli, a jak stanie się coś złego to padnie fraza „no kto by pomyślał, że tak może być”.

  2. Spotkałem tych co pracują na zakładach i mieszkają w barakach na Ogrodowej. Krzywdy większej mi nie zrobili. Miałem szczęście, że wtedy gdy jechali pijani busem to spałem. Na ich drodze znalazło się drzewo, a nie człowiek. Ale racja. Polacy też jeżdżą po pijaku. I spod polskiego noża albo w polskiej bójce też można dostać w łeb. Ale skoro nie radzimy sobie z naszą patologią to mamy ją jeszcze importować z zewnątrz? Z mniejszościami jest tak, że nie stanowią zagrożenia dopóki nie przekroczą 10% populacji, aczkolwiek przedział między 5%-10% już powoduje incydenty, zwłaszcza gdy mniejszość jest skumulowana na wąskim obszarze. Tak było z muzułmanami na zachodzie. Dodam, że Niemcy i Rosja zawsze grały mniejszościami napuszczały je przeciwko Polsce. Historii nie zmienisz. Boję się ludzi, którzy za bohatera uznają katów i morderców mojego narodu. Nie chce takich ludzi na moim terytorium. To chyba normalne, że protestuje przeciwko neonazizmowi banderowskiemu wymierzonemu w mój kraj i naród? Ja do Ukraińców nic nie mam. Ale oni ciągle mają coś do Polski. We Lwowie ostatnio maszerowali neobanderwcy i krzyczeli „Przecz z polskimi panami”. Polskich panów to oni wymordowali. Przeciwko komu więc dziś protestują? Przeciwko panom z Warszawy co wysyłają na Ukrainę miliardy złotych ???

    • Nie porównujmy ciapatych do Słowian. Bo to nie ta liga i nie te rozgrywki. Do 5% Ukraińców u nas to jeszcze daleka droga.

  3. Przy kosciele jest spory budynek w któwym kiedyś odbywały się lekcje religii.To dobre miejsce na mieszkanie dla kilku rodzin////.

Skomentuj Aqq Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here