Co dalej z nowodębskim ujęciem wody?

31

 

O problemach związanych z nowodębskim złożem na naszym portalu piszemy od ponad 10 lat. Gdy ukazywały się pierwsze artykuły na ten temat, wielu mieszkańców nie chciało wierzyć w prezentowane przez nas informacje, a nawet oskarżało nas o „straszenie” i „wzbudzanie paniki”. Dzisiaj stoimy już pod ścianą. Albo gmina podejmie szybkie działania naprawcze, albo za kilka lat nasze ujęcie może zostać wyłączone.

Przedwojenni inżynierowie zaprojektowali ujęcie wody w najlepszym z możliwych miejsc gwarantującym dostęp do bardzo wysokiej jakości wody pitnej na setki lat. Niestety rabunkowa gospodarka z czasów PRL i brak świadomości ekologicznej doprowadził do zatrucia naszych wód podziemnych związkami organicznymi. Jak przypuszczają naukowcy proces zanieczyszczania wód mógł trwać od lat 50 ubiegłego wieku. Skażenie w największym stężeniu występuje na terenie dzisiejszej strefy przemysłowej, ale lata migracji trujących związków doprowadziły do jego rozprzestrzenienia się właściwie na całe zasoby wody. Można przypuszczać, że woda z podwyższoną wartością trichloroetenu (TCE) i tetrachloroetenu (PCE) mogła być spożywana przez mieszkańców gdyż dopiero po wejściu naszego kraju do Unii Europejskiej weszły w życie przepisy, które zobowiązywały do przeprowadzania badań na obecność tych substancji w wodzie. Polskie prawo obecność sumy TCE i PCE w wodach pitnych w stężeniu nieprzekraczającym 10 g/dm3. Tymczasem w naszych zasobach odnotowuje się stężenia powyżej kilku tysięcy g/dm3. Nie oznacza to jednak, że skażona woda płynie w naszych kranach. Poprzez proces „oddeszczawiania” i uzdatniania nowodębska kranówka spełnia określone prawem normy.

Wczoraj (4 września 2019 roku) w Urzędzie Miasta i Gminy Nowa Dęba odbyło się spotkanie samorządowców z naukowcami z AGH: dr hab. Mariuszem Czopem i dr Ewą Kret. Tematem spotkania była sytuacja nowodębskiego ujęcia wody, oraz możliwe środki zaradcze.

Z CZYM MAMY DOCZYNIENIA ?

Trichloroeten (TCE) i tetrachloroeten (PCE) należą do halogenowych węglowodorów alifatycznych, zwanych także chlorowanymi etenami. Są bezbarwnymi cieczami o parach cięższych od powietrza. Wykazują dużą lotność. Charakteryzują się gęstością większą od wody. Zarówno TCE jak i PCE są uważane za substancje rakotwórcze w stosunku do zwierząt i rakotwórcze dla człowieka. Według Międzynarodowej Agencji Badań nad Rakiem (IARC) substancje te należą do trzeciej kategorii pod względem mutagenności i zaliczane są do kategorii czynników prawdopodobnie rakotwórczych dla człowieka. TCE przy wdychaniu powoduje podrażnienie skóry, oczu, błon śluzowych, kaszel i duszności. Spożycie prowadzi do mdłości i wymiotów, a absorpcja powoduje: podniecenie, skurcze i narkozę. Przy długotrwałym narażeniu mogą wystąpić zaburzenia w centralnym układzie nerwowym. Przy długotrwałym spożywaniu wody zawierającej podwyższone stężenia TCE może dojść do uszkodzenia wątroby i serca.

CO ROBIĆ?

Jeżeli chcielibyśmy doprowadzić do całkowitego oczyszczenia naszego złoża z trujących substancji to wedle szacunków naukowców musielibyśmy dysponować kwotą o wysokości co najmniej 300 milionów złotych. Jest to zadanie niewykonalne dla nowodębskiego samorządu. Z resztą warto zadać pytanie, dlaczego koszty zatrucia ma ponosić Nowa Dęba? Wszak trucicielem była firma państwowa (gdyż w zasadzie tylko takie funkcjonowały w okresie PRL-u), tak więc Skarb Państwa który był właścicielem tej firmy powinien odpowiadać ze wszelkie wyrządzone szkody. Państwo umywa jednak ręce i mówi „radźcie sobie sami”. Wydaje się, że czekają nas długie i kosztowne procesy ze skarbem państwa. Problem jednak w tym, że działania naprawcze należy podjąć już dzisiaj gdyż ich brak może doprowadzić do tego, że w przeciągu 5 lat nie będziemy mieć wody.

W chwili obecnej władze samorządowe (burmistrz wraz z radnymi), przedstawiciele spółki komunalnej PGKiM oraz naukowcy z AGH w Krakowie toczą przyśpieszone dyskusje nad tym jaką metodę remediacji (usunięcia zanieczyszczeń) wybrać, aby zagwarantować mieszkańcom dostęp do wody pitnej, przy czym żadna z nich nie oczyści złoża całkowicie. Obecnie mówimy o metodzie, która zabezpieczy gminę na np. na 20-30 lat. Przez ten okres do obowiązków samorządowców tej i przyszłych kadencji będzie należało wyegzekwowanie od państwa polskiego odpowiedzialności za dokonane szkody i pokrycie nakładów jakie Nowa Dęba poniosła nie ze swojej winy.

Istnieje możliwość wsparcia PGKiM-u niskooprocentowaną pożyczką na taką modernizacje ujęcia wody, aby zaistniały problem rozwiązać. Zaproponowana formuła pożyczki daje możliwość jej umorzenia w 30%.  W toczących się dyskusjach brane pod uwagę są również inne rozwiązania takie jak poszukiwanie nowych zasobów wody i budowa nowych studni w bezpiecznym miejscu, jak również zakup wody z Baranowa Sandomierskiego czy Tarnobrzega. O podjętych ustaleniach będziemy informować w kolejnych artykułach.

 


Konferencja prasowa z marca 2010 roku przed zakupem przez gminę ujęcia wody od państwowej Agencji Rozwoju Przemysłu

31 KOMENTARZE

  1. „W przeciągu 5 lat możemy nie mieć wody” ale za to będziemy mieli beton na plantach i trzy słupki za 25 tysięcy. Bo zamiast zająć się przez 12 lat rządów tym co ważne, woleli zajmować się tym na czym da się zarobić. Wstyd panie wójcie.

  2. ten filmik pokazuje metodę działania pana Ordona.
    nakłamać i zagadać temat pięknymi słowami i obietnicami.
    ale kto panu Ordonowi wierzy ten sam sobie szkodzi.

  3. Może by tak do tego czasu naszą wodę pitną dodatkowo ozonować? Firma z Krakowa już teraz może mieć możliwość usunięcia zanieczyszczeń z Wisły poprzez ozonowanie.

  4. Co na to poseł Chmielowiec i poseł Szydełko i Dr Warchoł? może zapytać ich przed wyborami? Niech obiacają przed kamerami pomoc skoro tak chętnie tu sie zjawiają. Może portal ich o to zapyta?

  5. Na własne uszy słyszałem że na 50 lat nie ma problemu a PGKIM zakupiło coś za grubą kasę żeby to tri ,,,coś tam oczyścić. Czyżby urządzenia za te kilka baniek nie działały

  6. Dr inżynier Robert Muszański który odpowiada za oczyszczanie ścieków po awarii w Warszawie twierdzi że woda wysoko ozonowana „zabija bakterie Escherichia coli, ale w jakiś sposób wpływa też na rozpuszczalniki i farmaceutyki”.

  7. TCE i PCE płyną od dawna i nic się nie robi. To co zostanie wypłukane z różnych odpadów zakopanych przez prezesa – dopłynie. Ścieki, które prezes kazał wylewać do lasu w STREFIE OCHRONNEJ UJĘCIA WODY też już dopływają. I tak to prezes, nic nie rąbiac w tym temacie, „dopłynie” do emerytury, a my zostaniemy z problemem.

  8. Pan burmistrz na filmie z artykułu mówi, że jak kupi się ujęcie wody to będzie ono wymagało nakładów kilku milionów złotych. Dzisiaj się dowiadujemy po 10 latach, ze nie kilku a kilkuset. Wpakowano już parę baniek w pierwszy etap modernizacji ujęcia. Teraz mówi się o kolejnych milionach. Czy pan burmistrz powiedział w swoim życiu słowo prawdy? Przecież jest całkowicie niewiarygodny zarówno w tym jak i wielu innych tematach.

  9. Kapusta ma ochronę z Kolbuszowej. Firmy z Kolbuszowej dostają intratne kontrakty z PGKiM. Ordon uwielbia Kapustę bo ten jest klakierem i wchodzi mu w tyłek a byłemu zastępcy Ordona ulokowanemu w PGKiM dał bardzo dużą podwyżkę. Inni pracownicy co pracują po 20 lat dostali jakieś grosze a Zygmunt i przydupasy Kapusty bardzo dużo. Kapusta jeszcze minimum dwa lata będzie wspierał firmy z Kolbuszowej bo się jak widać panu posłowi i panu burmistrzowi bardzo podoba i nie przeszkadza im wylewanie ścieków do lasu czy zakopywanie odpadów w strefie ochronnej ujęcia wody.

    • Kapucha kupił dwie zamiatarki w tym jedną „ciągnioną” a później zamiatała ulice w Dębie firma z Kolbuszowej. Można się bawić bez alkoholu? Można!

    • Tak to prawda. Wybrańcy dostali ogromne podwyżki a reszta ( zwłaszcza „starzy” pracownicy ochłapy).Oni nie „współpracują” z prezesem, ups, nie kablują. Tylko Pan Marek Ostapko miał odwagę powiedzieć NIE. Panie Marku SZACUNEK.

    • W firmie są trzy zamiatarki ,dwie zakupione przez prezesa. Najlepsza jest ta trzecia, zakupiona jeszcze przez Prezesa Lisa. Tylko ,,ze jak by ona wyjechała to po co zamiatarka z kolbuszowej (na tym się nie dorobi). Generalnie – firmy z kolbuszowej mają się w pgkim dodrze: jedna robi ogrodzenia (Firmy z Dęby też to potrafią – ale są z Dęby), inne robią elewacje (Firmy z Dęby też to robią ale są szykanowane bo są z Dęby a nie z kolbuszowej albo staszowa),jeszcze inna firma robi kanalizację w Alfredówce a firma z Dęby (pracownicy z Dęby) robi w gminie Grębów, Brzozów i innych gminach na podkarpacju. Tak wojcie trzymaj razem z prezesem.

  10. Zyga w PGKiM odpowiada za zamówienia publiczne czyli to na czym zna się najlepiej. Modus operadni się nie zmienił.

    • W pgkim, na transporcie, pracuje dwóch swatów. jeden jest brygadzista i od poniedzialku do piatku chodzi wubraniu wyjsciowym. nagle w sobote razem ze swoim swatem ubieraja ubrania robicze i napierdzielaja płatne nadgodziny(tylko oni). reszta jak pracuje po godzinach to ma do odsiadki

Skomentuj podatnik. Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here