Mirek Leszkowski

0 POSTY 4 KOMENTARZE
Dużo można by o Mnie napisać. Już od małego przejawiałem wiele talentów i umiejętności, które następnie rozwijałem przez cały okres swojego wspaniałego życia. Z tego miejsca zapewniam was, że jestem zdrowy na ciele, umyśle i duszy. Wszystkie te wymienione elementy zlewają się w idealną triadę składającą się na Moją Osobę tworząc w ten sposób JEDNIE, będącą doskonałą w swym złożeniu i prostocie substancją, która jest niepoznawalna, gdyż każda próba Jej poznania prowadziłaby do wyszczególnienia Jej własności, a w konsekwencji do powstania rozróżnienia poszczególnych elementów składowych i na końcu rozpadu – do czego nie mogę dopuścić. Ja czyli Moja Jednia kontempluje samą siebie i emanując na zasadzie hipostazy, tworzy kolejne hierarchiczne szczeble bytu, zarówno w sensie biologicznym jak i politycznym. Poprzez brak fizycznej możliwości poznania zasad rządzących JEDNIĄ osobniki takie jak wy, pogrążone w swojej niewiedzy i zaślepione nienawiścią nie są w stanie dostrzec wyjątkowości Zjawiska jakie mają zaszczyt obserwować, co w konsekwencji pcha was w odmęty krytykanctwa i prostackiego szyderstwa. Ale Ja się tym nie zrażam, bo byty doskonałe takie jak Ja mają świadomość, że w świecie zmysłowym istnieją również odbicia bytów doskonałych – takie jak wy , które stanowią ich przeciwieństwo i karykaturę. Przykro mi, że cierpisz na niedostatek istnienia. Mógłbym się podzielić z tobą moim nadmiarem istnienia, ale wówczas przestałbym być Jednią gdyż część Mnie stałaby się częścią ciebie, co jak się domyślasz skończyłoby się dla świata fatalnie. Łatwo jest oceniać, krytykować, szydzić z mówienia przez mikrofon do pustej sali, jak również osądzać i szufladkować gdy się stoi z boku i nie bierze się za nic odpowiedzialności i skromnej jak na Moje potrzeby pensji. Sam tak przez lata robiłem. Rozdawałem bony i rosła we mnie frustracja, że byle menel awanturuje się o jakość wydawanych posiłków. Breja to breja. Opika to Opika, a nie Szeraton. Po za tym nie było takie złe. Jak zostało to nie omieszkałem się tym zająć. I było tak, aż do czasu gdy tsunami zmian, łamiąc prawa grawitacji i zdrowego rozsądku, przeniosło mnie tam gdzie jak już onegdaj pisałem,dumnie dziś zasiadam. Właściwie to co się wtedy wydarzyło, i fakt że jestem tu gdzie jestem to dowód na istnienie tunelów czasowych w naszej kosmicznej hiperprzestrzeni. Gdy już znalazłem się w orbicie czarnej dziury przemian i zostałem zassany ku jej wnętrzu to nie mogłem się temu oprzeć. A gdy wyleciałem drugą stroną i posmakowałem miodu z ciernia życia, uznałem że nie mam zamiaru wracać i zrobię wszystko by nie wpaść do białej dziury (ha! tu was zdziwiło, że znak fizykę teoretyczną i wiem, że białe dziury SOM obszarem, gdzie zarówno energia, jak i materia wypływają z osobliwości). Nie chciałem by w jednym z alternatywnych światów znów być skazanym na użeranie się z alkoholikami. Musiałem więc postawić wszystko na jedną kartę. Uznałem, że pryncypał jest asem w tej talii, więc złapałem się za jego surdut i już nie puściłem, wręcz przeciwnie podnosząc jego klapy, co jakiś czas rubasznie łachotałem językiem. Uważam, że ci którzy mają mi to dzisiaj za złe, zachowują się nie lucko. Trzeba zachowywać się po lucku. Najpierw pije Lucek, później następni w kolejce. Rozchodzi się mnie proszę ja ciebie, za przeproszeniem, że drugiego człowieka trzeba zrozumieć, wysłuchać, spojrzeć na świat z jego perspektywy. Co miałem zrobić? Być wierny obietnicom, które wcześniej złożyłem? Tego chcecie? Heroizmu? Głupawego rzucania się kawalerią na niemieckie czołgi? Świat się zmienia. Nie można być takim zatwardziałym. Trzeba się umieć dostosować do okoliczności. Może niektórym trudno będzie w to uwierzyć, ale ja też kiedyś byłem sportowcem. I nie chodzi mi tutaj o boksowanie. Pod koniec tygodnia lubiliśmy pograć z ekipą, a po meczyku wiadomo. Piwko, kubeł kurczaków, żarty, rozmowa, zabawa. Ale pewnego dnia wszystko się skończyło. Zawiodłem się na moich kamratach. Nie chcieli zrozumieć, że swoją zaszczytną funkcje pełnie jedynie w godzinach pracy jednostki. Zaczęli mnie wypytywać, nagabywać i co gorsze rozliczać. Konfrontowali to co mówiłem w przeszłości z tym co robię dzisiaj. Wytykali sprzeczności. W pewnym momencie co bystrzejsi zaczęli dostrzegać.. tzn zaczęli zarzucać mi kłamstwa i manipulacje. A ja bardzo nie lubię jak ktoś mi takie rzeczy zarzuca, zwłaszcza gdy ten ktoś ma rację. Mówiąc krótko: goście nie potrafili się zachować jak prawdziwi gentelmani. Zwykłe chamidła. Mądrzejszy (czyli Ja) musiał ustąpić. Od tamtej pory porzuciłem sport i to towarzystwo wzajemnej adoracji, które nie potrafiło uszanować Mnie i mojego pryncypała. Oni nie potrafili być lojalni względem mnie tak jak ja jestem lojalny względem siebie. I powiem wam, że nie żałuję. Te 63%, które wspólnie z pryncypałem zdobyliśmy, utwierdza mnie w przekonaniu, że zrobiłem dobrze. Czy jestem z siebie dumny? Tak. Jestem. Życzę wam byście osiągnęli w życiu tyle co ja.

Brak postów do wyświetlenia