Zdobył koronę ziemi, zorganizował polskie Davos czyli Forum Ekonomiczne w Krynicy i Festiwal Biegowy, także w Krynicy – znany polityk, działacz patriotyczny, poseł I i III kadencji sejmu był gościem Nowodębskiego Towarzystwa Społeczno – Kulturalnego i Samorządowego Ośrodka Kultury w piątkowy wieczór, 1 marca. Przyjechał, by opowiedzieć o swojej miłości do gór i spotkać się ze swoimi nowodębskim znajomymi. Bo choć urodził się w Krynicy, Nowa Dęba jest mu szczególnie bliska.
– To właśnie tutaj Lach Sądecki, Zygmunt Berdychowski znalazł miłość, czyli Lasowiaczkę z puszczy sandomierskiej , swoją żonę Mariolę – wyjaśnił podczas swojej prezentacji Jerzy Sudoł, starosta tarnobrzeski, też nowodębianin, dodając, że znany himalaista zdobył może koronę świata, ale została mu jeszcze do zdobycia Diabelska Górka w Nowej Dębie.
Prezentacja starosty tarnobrzeskiego będąca prezentem dla gościa wieczoru, prócz dowcipów, pełna była też wątków patriotycznych, opowieści o sukcesach życiowych Zygmunta Berychowskiego i jego zamiłowaniu do kultury nowosądecczyzny.
Pełne humoru i barwnych opowieści spotkanie zgromadziło wielu mieszkańców Nowej Dęby. Filmy z wypraw, wspomnienia, żarty i historie z lekkim przymrużeniem oka – to wszystko spowodowało, że Zygmunt Berdychowski zaskarbił sobie bardzo szybko sympatię nowodębian i nawiązał z nimi towarzyski dialog.
– Nigdy nie myślałem o tym, że kiedyś poznam Antarktydę, czy Himalaje – opowiadał gość wieczoru. – Ponieważ nie mogłem biegać, szwagier zaproponował: Chodźmy w góry. No i poszedłem na Gerlach. I to mi się nawet spodobało, choć na początku miałem strasznego cykora. A na drugi rok poszedłem na najwyższy szczyt Europy, Mont Blanc. I tam dowiedziałem się, że jest coś takiego jak korona ziemi. I zacząłem systematycznie jeździć w góry. Tak w kilku słowach znany himalaista skwitował początki swojej pasji, dzięki której zyskał sławę i poznał wspaniałe i bardzo odległe zakątki świata.
/PT