Sytuacja z kształtem okręgów wyborczych do Rady Miejskiej w Nowej Dębie staje się coraz ciekawsza. Całą sprawę najprawdopodobniej będzie musiała rozstrzygnąć Warszawa.
Zacznijmy od początku. Zgodnie z obowiązującym prawem do kompetencji Rady Miejskiej należy ustalenie granic okręgów wyborczych do rady gminy. Bumistrz Wiesław Ordon przedstawił stosowny projekt samorządowcom, a ci większością głosów zdecydowali o jego akceptacji. W tym miejscu należy zaznaczyć, że Komisarz Wyborczy w Tarnobrzegu nie zgłosił żadnych uwag i zastrzeżeń do projektu burmistrza. Jednakże, będący w opozycji klub radnych Prawa i Sprawiedliwości nie godząc się z rozstrzygnięciem większości, która odrzuciła uwagi i propozycje PiS, postanowili skierować skargę do Komisarza Wyborczego w Tarnobrzegu. Ten mimo swojej wcześniejszej, pozytywnej opinii co do granic okręgów wyznaczonych przez burmistrza Ordona, tym razem dostrzegł naruszenie kodeksu wyborczego i uznał skargę opozycji.
Główny spór – formalnie – toczy się o umiejscowienie ulicy Szkolnej. W projekcie burmistrza jeden blok z tej ulicy znajduje się w okręgu nr 2, a trzy inne w okręgu numer 3. Jednakże cała wojna o okręgi poza wymiarem formalnym ma głęboki wymiar polityczny. Faktycznie, chodzi o to, że każdy komitet liczy i kalkuluje kto gdzie i z kim stanie w wyborcze szranki, kto i gdzie będzie miał większe szane, kto i gdzie łatwiej zmobilizuje wyborców itd. To z kolei zdecyduje o tym kto będzie miał większość w radzie miasta i de facto rządził przez kolejne 5 lat w Nowej Dębie.
Pierwotne okręgi wyborcze zaproponowane przez burmistrza Wiesława Ordona:
Rada jest więc bardzo ważna bo burmistrzem może być albo obecny włodarz Wiesław Ordon, albo były burmistrz i starosta Wacław Wróbel. Głosy w mieście rozkładają się po połowie, więc walka będzie bardzo wyrównana. Mało kto wierzy by pojawił się trzeci kandydat, który skruszy zabetonowaną nowodębską scenę polityczną. Pozostawiając wiarę i przechodząc do faktów to są one takie, że ani jeden, ani drugi nie będzie miał nic do powiedzenia jeśli nie będzie miał większości w radzie, która – jeśli tylko ma wewnątrz sprawnego lidera – decyduje o wszystkim, poczynając od pensji wójta. A jeśli wygra opozycja, to zawsze może „nie swojemu wójtowi” wyznaczyć te najniższą z najniższych. Ot, taki pierwszy z brzegu przykład jak brak większości w radzie może uprzykrzyć życie burmistrzowi. Oczywiście każdy powie, że do polityki (zwłaszcza tej samorządowej) nie idzie się dla pieniędzy, ale każdy umie liczyć czy stres i odpowiedzialność jaką się dźwiga będąc szefem gminy jest warta całego zachodu.
Oczywiście jeśli w radzie zabraknie lidera o którym wspomniano wyżej, wówczas burmistrz (ktokolwiek nim będzie) bardzo szybko rozegra i podporządkuje sobie wybrańców ludu. Ale to temat na inne rozważania, które powinni dzisiaj poczynić liderzy komitetów wyborczych którzy układają listy. My wróćmy do sedna sprawy.
Dalszy ciąg historii przedstawia się następująco. Komisarz wyborczy wyznaczył radnym czas na sporządzenie nowego podziału okręgów wyborczych. Rządząca większość nie zgodziła się jednak z roztrzygnięciem Komisarza Wyborczego, wyrażając zdziwienie że najpierw komisarz pozytywnie zaakceptował granice okręgów, a po proteście radnych z rządzącej krajem partii zmienił zdanie. W kuluarach zadawano sobie pytania o to czy aby uznanie skargi radnych PiS nie miało zabarwienia politycznego. Niektórzy podkreślają, że argumentacja wskazana przez komisarza wyborczego w uzasadnieniu uznania skargi jest dosyć kontrowersyjna. Wskazano tam iż podzielenie ulicy Szkolnej sprawia iż „nie jest zachowana spójność terytorialna”. O ile można się z tym stwierdzeniem zgodzić, o tyle warto zadać pytanie jaka zachodzi „spójność terytorialna” między ulicą Mickiewicza a blokami na zakładach (ul. Kościuszki), które również znalazły się w jednym okręgu wyborczym mimo, że tak naprawdę znajdują się w nie mających ze sobą nic wspólego końcach miasta. Może „ładnie” wygląda to na mapce, ale każdy w Nowej Dębie wie, że nie ma żadnej spójności w takim połączeniu tych ulic. Jednak tego faktu nikt nie podnosi, bo po prostu nie ma w tym politycznego interesu. Tak więc całym zamieszaniu główną rolę odgrywa polityka. Ale nie ma się o to co gniewać i pieklić. Trudno aby było inaczej gdy sprawa dotyczy procesu wyłaniania politycznych reprezentantów.
Jednażke ostatnia decyzja rządzącej większości jest zastanawiająca. Przecież „radni burmistrza” mogli dokonać kosmetycznych zmian w przyjętym przez siebie projekcie tak aby zadowolić aspiracje komisarza, a jednocześnie ustalić okręgi po swojemu i „pod siebie”. Tymczasem radni poszli na całość i uparli się przy pierwotnym rozwiązaniu. Wydaję iż jest to decyzja wysoce ryzykowna. Dlaczego? Bo umożliwia ona komisarzowi wyborczemu podzielenie Nowej Dęby na okręgi wyborcze wedle własnego uznania. A skoro ów komisarz – jak mu po cichu zarzucano- działa z podbudek politycznych – to w takim razie przyjmie w całości rozwiązania zaprojektowane przez PiS, a to z kolei całkowicie niszczy koncepcje zaaprobowaną przez bezpartyjną większość. Gdzięż więc tu logika?
Oczywiście my pobudek komisarza wyborczego nie znamy, a nie wierząc w plotki i kuluarowe spekulacje, zakładamy że wypływają one z czystych intencji. Nie wiemy również jakim kluczem będzie się kierował komisarz przy podziale gminy, której – nie umniejszając wiedzy prawnej – uwarunkowań społecznych nie zna. Wiemy jednak, że nowy podział będzie znany w ciągu najbliższych dni, po czym zostanie przesłany samorządowcom. Następnie od decyzji komisarza, zainteresowanym będzie przysługiwało odwołanie do Państwowej Komisji Wyborczej w Warszawie, która to już zupełnie nie ma pojęcia o nowodębskich realiach. Z tego punktu widzenia oddanie tak ważnej decyzji przez rządzącą większość urzędnikom w Tarnobrzegu i Warszawie wydaje się bardzo ryzykowna. Tak czy owak musi upłynąć jeszcze trochę wody w Bystrzyku zanim dowiemy się w jakich granicach będziemy wybierać swoich reprezentantów w jesiennych wyborach samorządowych.
—–
P. S. Tytuł artykułu jest prowokacyjny. Oczywiście, kartki do urn wyborczych będą wrzucać mieszkańcy. Jednakże w naukach społecznych znane jest zjawisko „gerrymanderingu” czyli manipulacji granicami okręgami wyborczymi, której można dokonywać w taki sposób by wypaczyć wyniki wyborów, wzmacniać słabych kandydatów i osłabiać naturalnych w danym środowisku liderów. Tytuł ma za zadanie zwrócić uwagę odbiorcy, że pierwsza część wyborów dokuje się w wąskich gremiach gdzie ustala się kodeksy i ordynacje wyborcze, oraz granice okręgów. Akt wrzucenia kartki do urny wyborczej jest niejako dopiero drugą częścią tego procesu. Przy odpowiednim „gerrymanderingu” bywa, że mniej ważną…
Pomieszanie z poplątaniem autor chyba słabo doinformowany choć smierdzi mi tu tekstami Ordonowych rajców. Moze autor gra juz z nimi w jednej drużynie ?hmmm ?
a jak jest naprawde?
Komisarz wytnie teraz takie okręgi wyborcze, że wszyscy będziecie płakać. Tak wam mówię.
I bardzo dobrze niech wyborcy zdecydują a nie kombinacje okregami typu „szkolna”
Należy utworzyć formalne dzielnice i osiedla w mieście. Ma to uzasadnienie ekonomiczne i polityczne. Za 5 lat okręgi będzie ustalał komisarz wyborczy a nie rada miasta. Jeśli w przyszłej kadencji miasto nie utworzy jednostek pomocniczych to straci kolejny mandat. I tutaj, podobnie jak w wielu innych sprawach jest potrzebna jedność w mieście. Ale czy możliwa?
Widze ze pan redaktor spiewa tak jak mu Ordon zagra tzn. placi
A ordonowe siedzo dziś i radzo u Jaska w remizie jaby tu jeszcze bardziej zabetonowac urzad . Jak tu kampanie poprowadzic jakies zdjecie z ksiedzem czy cuś ? Tak jak ostatnio w ksmpani.Pare wsteg nowych przeciać .coś tu naobiecywać przed wyborami .ludziska łykną jak rybki. Czyż nie?
Jasiu dałby sobie już spokój bo to wstyd mieć takiego radnego w gminie. Ale jaki burmiszcz taki radny…
Nie wiem czy Ci co komentują wiedzą co piszą bo artykuł obnaża głupotę i jednych i drugich …. trzeba tylko doczytać do końca. Rozumiem, że dziś mamy społeczeństwo obrazkowe i gdyby było więcej obrazków to pewnie by skumały o co kaman. Czytać ze zrozumieniem i do końca. A tak nawiasem to jakie mamy „lokalne elity” to każdy widzi i nie ważne czy to z PIS czy PO czy też od Wiesława , dlatego w najbliższych wyborach czas zmienić ten „zabetonowany świat”.
Komuś nienawiść zaślepia oczy i mózg by twierdzić że MO jest z Wieśkiem a nie Wackiem. Podobnie aby w tekście który wyśmiewa działanie ordonowcòw widzieć akcenty antyPisowskie. To ordonowcy którzy mają większość oddali ostateczny kształt okręgów komisarzom wyborczym i to jest w tej histerii najśmiesznjejsze, bo się zakwiali. Przecież dziecko wie, że teraz będzie po linii partyjnej, a więc PiS wygrał tę batalię. I o tym jest artykuł. No ale jak ktoś chce robić dym to zawsze nakręci awanturę. Tylko że takie podejście służy właśnie ordonowym którzy śmieją w remizie z opozycji że słaba bo podzielona przez przerost ambicji dwóch może trzech osób.
A słynny Jan dopasuje się do każdej partii bez obaw dalej będzie we wsi Dęba rządzić
W moim rozumieniu ten artykul mowi o upadku polskiego narodu, pokazuje (mysle,ze w sposób zupełnie niezamierzony przez autora) chory system i ludzi chorych na władze z kasą, jakimi najczęściej sa samorządowcy w gminach i powiatach. Manipulacja okręgami wyborczymi jest stala grą burmistrzow,zabiegiem, ktory ma ich utrzymać przy wladzy, to sa działania obnażające zachlannosc ludzka, brak prawości i etyki. Jak na górze tak i na dole,powiedzialby w tym miejscu biblista. Brawo Anzelm! zmienmy ten beton.
https://www.youtube.com/watch?v=3_z9SK1Q8EQ