W Alfredówce świętowano Dzień Wolności Chłopskiej. Wydarzenie nawiązuje do kwestii historycznych z kwietnia 1848 roku, kiedy to w następstwie powstania krakowskiego i rzezi galicyjskiej na terenie zaboru austriackiego zniesiono pańszczyznę.
Pańszczyzną określa się polegająca na bezpłatną i przymusową pracę chłopów na rzecz właściciela ziemskiego w zamian za uzyskany nadział gruntu. W wyniku rozwoju gospodarki folwarcznej, pańszczyzna stała się w Polsce dominującą formą płatności za użytkowanie gruntu. Dla chłopa galicyjskiego przełom kwietnia i maja 1848 roku był epokowym momentem. To właśnie wtedy dzięki ukazowi uwłaszczeniowemu odbyła się wielka, społeczna rewolucja. Wraz ze zniesieniem pańszczyzny przed 168 laty w wiejski lud wstąpiła nadzieja na odmianę losu, na tak upragnioną wolność. –Dzięki współpracy ze Stowarzyszeniem Folkowisko – ich ideę szczepimy na naszej ziemi i chcemy kultywować tradycję, której uczyli nas nasi ojcowie i matki strojąc przydrożne kapliczki, pamiętać o naszym folklorze. Są to dni spotkania mieszkańców naszej wioski aby móc zamienić słowo ze swoim sąsiadem, wspaniale się razem bawić, tworząc coś dla naszej miejscowości i nas samych. – informuje Marcin Kurnik ze Stowarzyszenia Ciosy, prowadzący wraz żoną i synkiem gospodarstwo agroturystyczne Dobre Miejsce.
Co ciekawe ostatnie formy pańszczyzny takie jak żelarka istniały w Polsce do 30 stycznia 1931 roku. W 2006 roku żył jeszcze ostatni chłop pańszczyźniany, „żelorz” Jan Janos. Do dzisiaj w języku polskim określenie „pańszczyzna” symbolizuje nisko płatną pracę z której pracownik boi się odejść ze względu na brak perspektyw znalezienia lepszej oferty zatrudnienia.
W programie obchodów znalazły się warsztaty robienia kwiatów z bibuły, warsztaty budowania strachów na wróble, pogadanka prowadzona przez Grzegorza Sadeckiego na temat historii pańszczyzny i losów chłopów, projekcja filmu „Niepamięć” oraz „majenie” kapliczek. Ten ostatni element wydarzenia prezentują niżej zamieszczone zdjęcia.
/ rek, fot: Stow. Ciosy
mego dziadka piłą rżnęli…
Myśmy wszystko zapomnieli.
Proponuję w trybie jak najszybszym, powołanie komitetu budowy pomnika, oczywiście w Alfredówce przy trakcie głównym (krajowa 9). Aby na sto siedemdziesiątą rocznicę, był gotowy pomnik, poświęcony chłopu który zbałamucony przez zaborcę, zlikwidował największą ilość ziemian, urzędników dworskich i rządowych oraz księży. Z braku rodzimego bohatera dobrać z innej części Galicji.